Thursday, 12 June 2008

Vimala's Diary _May 22

Czwartek
Rano poszłyśmy do szkoły. Ich szkoła składa się z kilku budynków. Sale lekcyjne, sala gimnastyczna, sklepik, stołówka – wszystko to jest w osobnych budynkach. Najpierw czekały nas prezentacje multimedialne Szwedów i Czechów. Były też śpiewy przy żywej muzyce. Następnie poszliśmy na lekcje. Ja byłam na lekcji angielskiego. Atmosfera była luźna, sprzyjająca nauce. Zauważyłam, że nie mają dzwonków, a ich plan jest tak skonstruowany, że gdy jedna klasa ma lekcję, w tym samym czasie druga ma przerwę. Pomimo to w całej szkole jest spokój. Po lekcjach mieliśmy trochę czasu wolnego. Dlatego razem z Julią i innymi polskimi uczniami poszliśmy na miasto. Uczyliśmy się nawzajem prostych słówek w swoich językach. Byliśmy też w kościele protestanckim. Paulina, dziewczyna u której mieszka Ania, pokazała nam sklep, w którym ma praktykę. Było to dla mnie nowością, ponieważ w Polsce można pracować od 16 lat.
Następnie czekała nas przejażdżka traktorem. Dojechaliśmy na polanę nad morzem. Tam mieliśmy rozwiązywać quiz z wiedzy o Szwecji. W dalszej kolejności poszliśmy na ognisko. Po drodze dużo rozmawialiśmy ze Szwedami i Czechami. Po ognisku opracowaliśmy wspólną wersję bajki. Później przyjechali rodzice Julii i zabrali nas do domu.

No comments: